Spór wokół skweru na osiedlu im. Montwiłła-Mireckiego, krok po kroku:
Jest w Łodzi zielone osiedle im. Montwiłła-Mireckiego, cieszące się dużą popularnością i częściowo zabytkowe. Społeczność ceni sobie bezpieczne ulice i widok na park. Stara się wzbogacać zieleń, walczy z dewastacjami. Potrzebuje trochę większej oferty punktów handlowo-usługowych, ale nie ma konsensusu dla marketu. Przed jednym z bloków jest duży zadrzewiony skwer. Osiedle boryka się też z problemem wyjazdu w kierunku centrum. Problem ten jest zbywany hasłem „wiadukt to własność PKP”.
Kilka lat temu prezydent Zdanowska wydaje decyzję o warunkach zabudowy (DWZ) na market na miejskim skwerze, budowa wymaga wycięcia praktycznie całej zieleni. Market nie nawiązuje do charakteru zabudowy. Mieszkanki i mieszkańcy dowiadują się o tym przypadkiem, część jest za, a część przeciw. Prezydent nie proponuje innego sposobu zwiększenia oferty punktów handlowo-usługowych, tylko forsuje sprzedaż terenu. Sprzeciw społeczności i garstki radnych blokuje sprzedaż. Oficjalny przekaz jest taki, że to władze miasta rozwiązały problem, stworzony przez urzędników – wbrew faktom.
Prezydent wydaje pozwolenie na budowę dużego osiedla mieszkaniowego na terenie poprzemysłowym, nie przejmując się problemem transportowym ani nie rozmawiając z deweloperem o potrzebnych lokalach usługowych w parterach.
W 2016 r. bez wiedzy Rady Miejskiej, Rady Osiedla i mimo nieuchronnego ponowienia konfliktu prezydent Zdanowska wydaje „sama sobie” DWZ pozwalającą na budowę na skwerze 80-mieszkaniowego bloku wymagającego wycięcia większości drzew. „Sama sobie” maksymalizuje też parametry budynku, np. nawiązując wysokością tylko do fragmentu jednego z budynków na zabytkowym osiedlu – podejście typowe dla deweloperów. W tym postępowaniu sąsiednia wspólnota musiała zostać uznana za stronę i została.
Co najmniej przez 1,5 roku po cichu, bez wiedzy Rady Miejskiej prezydent planuje też inne tereny pod zabudowę mieszkaniową, nie ujawnia ich nawet podczas omawiania z radnymi projektu Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Przez ten czas mieszkanki i mieszkańcy nic nie wiedzą o zleceniu projektu bloku na skwerze przy Jarzynowej (DWZ nie oznacza zabudowy). Nikt nie rozmawia z nimi też o potrzebnych lokalach usługowych w parterach, choć służby prezydenta doskonale o tym wiedzą.
Szefem Widzewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego (WTBS) zostaje były wiceprezydent i były wiceszef instytucji udzielającej wsparcia finansowego na budowę mieszkań. Sprawa nabiera tempa – po cichu, bez wiedzy Rady Miejskiej uruchamiane są starania o dofinansowanie.
W międzyczasie w Łodzi wychodzą na światło dzienne kwestia zabudowy Brusa:
- Mieszkańcy i mieszkanki okolic Brusa przypadkowo odkrywają, że prezydent Zdanowska „zaszyła” w Studium koniec ochrony przed zabudową całego zalesionego terenu dawnego poligonu, obejmującego też dwa użytki ekologiczne i prawdopodobnie groby ofiar stalinizmu,
- Rusza protest wspierany przez rady osiedli, organizacje pozarządowe, przyrodników, ekologów, IPN i kilku radnych miejskich z opozycji (jeśli był tam jakiś radny koalicji, to prosimy o informacje),
- Służby prezydenckie manipulują informacjami, mamiąc protestujących, że sprzedaż i zabudowa będzie dotyczyła tylko 10% poligonu, a pieniądze ze sprzedaży trafią na zrobienie z lasu parku i inwestycji na osiedlu. Nie mówią, że obietnica obecnego prezydenta sprzeczna z jego wolą zawartą w Studium nie zobowiązuje jego następcy,
- Pod silną presją, po porażce spóźnionych konsultacji i w obliczu nadciągających wyborów prezydent wycofuje się z oprotestowanych pomysłów. Oficjalny przekaz brzmi: „to władze miasta rozwiązały problem, stworzony przez planistów”.
W marcu 2018 r. Prezydent Zdanowska „sama sobie” w ciągu ok. 2 tygodni wydaje pozwolenie na budowę bloku ma skwerze przy ul. Jarzynowej. Pomija przy tym właścicieli sąsiednich nieruchomości, uznając, że tylko „sama dla siebie” jest stroną postępowania. Społeczność lokalna nie wie więc, że coś się szykuje po sąsiedzku. Prezydent Zdanowska wykorzystuje też optymalnie parametry z DWZ i zupełnie lekceważy potrzeby obecnych mieszkańców dot. handlowo-usługowych parterów.
Prezydent – nadal poza wzrokiem Rady Miejskiej – występuje o opinię ws. uchwały o przekazaniu terenu spółce miejskiej pod zabudowę. Musi to zrobić, by wojewoda nie uchylił takiej uchwały.
Na skwerze zostaje wycięte najdorodniejsze, choć zaniedbane przez miasto drzewo – w ten sposób przypadkowo społeczność lokalna dowiaduje się o planach sprzedaży i zabudowy skweru.
Mieszkanki i mieszkańcy organizują sprzeciw, wspierają ich radni opozycyjni i radna niezależna (pamiętajmy przy okazji, że w Łodzi PO i SLD nie są opozycją). Temat pojawia też się w mediach.
Prezydent Zdanowska nie czekając na opinię Rady Osiedla, bez negocjacji z mieszkankami i mieszkańcami, kieruje szybko do Rady Miejskiej uchwałę przekazującą skwer pod zabudowę WTBS. Do najbardziej kompetentnej w tej sprawie komisji projekt trafia dopiero jako aneks w dniu opiniowania ponad 3 tysięcy uwag do Studium i samego Studium. Część radnych chce rzetelnie zając się projektem na osobnym posiedzeniu i zdjąć go z sesji. Radni koalicji prezydenckiej blokują tę propozycję – projekt ma trafić na sesję.
Pod presją prezydent (i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej) w końcu postanawia spotkać się z mieszkańcami. Spotkanie nie skutkuje zdjęciem z sesji.
Mieszkanki i mieszkańcy przychodzą na pierwszy dzień sesji Rady Miejskiej – projekt głosami radnych koalicji prezydenckiej zostaje przeniesiony na drugi dzień obrad poprzez przyspieszenie setek głosowań dot. Studium.
Drugiego dnia sesji protestujący biorą znowu wolne w pracy i stawiają się na sesji. Radni opozycji i radna niezależna kilkukrotnie próbują zdjąć projekt z sesji, odrzucić go lub skierować do komisji planu i komisji ochrony środowiska, radni koalicji prezydenckiej odrzucają te wnioski. Trwa ostra dyskusja, radni prezydenccy „troskliwie odpytują”, prąc jednak w kierunku głosowania i „szantażując” protestujących hasłami: „Jak możecie być przeciwni mieszkaniom komunalnym?!”, choć tylko połowa to mają być mieszkania komunalne. Prezes WTBS przekonuje, że dopiero po wydaniu pozwolenia na budowę i przekazaniu spółce terenu jest optymalny czas na negocjacje o potrzebach lokalnej społeczności. Jednocześnie jasno twierdzi, że realizacja budynku w obecnym wariancie bilansuje się finansowo i może dostać wsparcie pieniężne.
Po 3,5 godzinnej dyskusji przypadkiem wychodzi na jaw skrupulatne pominięcie przez prezydenta terminu na uzyskanie opinii Rady Osiedla – wojewoda miałby podstawę do uchylenia uchwały. Chapeau bas dla radnej koalicyjnej za trafne pytanie.
Natychmiastowe posiedzenie klubów prezydenckiej koalicji.
Wiceprezydent, dotąd dociskający przyjęcie uchwały, zdejmuje punkt z porządku sesji.
Oficjalny profil Rady Miejskiej pomija tego dnia w komunikacie protest społeczności z ul. Jarzynowej, radnych opozycji i radnej niezależnej oraz fakt niedopełnienia przez prezydenta obowiązkowej procedury i zagrożenie uchyleniem uchwały wadliwej. Przekaz brzmi: „Na wniosek wiceprezydenta punkt został zdjęty z obrad sesji”.
Komentarz Koalicji TAK!:
Kolejny raz prezydent miasta „szlachetnie” (i zapewne na moment) rozwiązuje problem, który sam wygenerował – brakiem partycypacji społecznej na podstawowym poziomie! – i w którym zachowywał się jak bezwzględny deweloper, lekceważący lokalne potrzeby, lekceważący etykę informowania obecnych mieszkańców, podejmując rozmowy tylko w sytuacji przymusu.
Robi to do tego korzystając z pracowników urzędu i podporządkowanych sobie radnych. Tak decyzje podejmuje partyjny samorząd. Zgodnie z prawem, ale czy etycznie i prospołecznie?
Koalicja Tak! uważa uczciwe traktowanie łodzianek i łodzian za podstawowy warunek zarządzania miastem. Miasto nie jest deweloperem, a z pewnością nie może być deweloperem lekceważącym ludzi, którzy żyją obecnie w miejscu, gdzie będzie prowadzona inwestycja. Tak! dla współdecydowania.